Pendolino na trasie Gdańsk-Warszawa

Home Sport i Lifestyle Pendolino na trasie Gdańsk-Warszawa
Pendolino na trasie Gdańsk-Warszawa
Sport i Lifestyle

16 grudnia 2014 roku miałem okazję pierwszy raz korzystać w ramach podróży biznesowej z Pendolino na trasie Gdańsk-Warszawa. Dzisiejszy wpis, którego dodanie zajęło mi trochę czasu od momentu przejazdu – dotyczył będzie właśnie moich doświadczeń związanych z tym popularnym ostatnio środkiem lokomocji.

Pociąg o numerze 5310 podjechał tego dnia na stację Gdańsk Główny o czasie, czyli o godzinie 17:33. Pierwsze co może rzucić się w oczy, a właściwie na co można zwrócić uwagę jest dźwięk z jakim pracuje skład. Brak trzasków, pisków i ogólnego hałasu wydaje się być dziwny, szczególnie dla kogoś kto korzystał z usług PKP w przeszłości. Drzwi do tego nowoczesnego wehikułu otwierają się niemal jak w statku kosmicznym z sykiem podobnym o tego słyszanego w produkcjach typu sci-fi. Stewardzi witają wsiadających od samych drzwi, a po zajęciu miejsca – numer 46 przy oknie w wagonie nr 14 –ciężko jest się zorientować kiedy właściwie wyruszyliśmy. Jak miało się później okazać, nawet przejeżdżające obok pociągi były tylko bezdźwięcznie błyskającymi za szybą punkcikami.

Punktualny odjazd poprzedziło umiejscowienie przeze mnie bagażu na otwartych półkach ciągnących się wzdłuż korytarza, który raz po raz zdobią ekrany telewizyjne. Sprzęt ten jest podobny do tego, który można spotkać w warszawskim metrze, jednak z tą różnicą, że ustawione są jedno za drugim na środku korytarza. Prezentowane są na nich – ponownie analogia do warszawskiego metra – różne ciekawostki językowe czy obyczajowe. Również i w tym przypadku nie zabrakło reklamy własnych produktów (podróży takich jak ta, która miała miejsce w momencie konsumowania treści marketingowych). A’ propos promocji, to dystrybucja biletów zaczyna się już od samych kas na dworcu, obok których postawione zostały specjalne stoiska informacyjno-sprzedażowe. Rzeczone stanowiska przypominają te w nowoczesnym salonie telefonii komórkowej. Widać, że IC uczy się prowadzić biznes od największych polskich korporacji B2C/B2B. Biletu nie można nabyć w samym pociągu o czym przypominają mobilni doradcy witający wchodzących do wagonu. Jeżeli ktoś pomimo to zignoruje potrzebę posiadania biletu, to przyjemność ta kosztowała go będzie 650zł.

Po zajęciu miejsca jest jeszcze jeden element, który odróżnia Pendolino od starszych składów. Siedzenie przy oknie w zimie nie powoduje odmrożenia tych kończyn, które znajdują się najbliżej szyby. Siedząc nawet nie odczułem zimna, co zazwyczaj na tej trasie nie było wcale takie oczywiste. Efekty dźwiękowe jakie można usłyszeć co jakiś czas nie dość, że zbyt głośne, to jeszcze ich celem jest bodajże zapowiadanie kelnera serwującego kawę rozpuszczalną z przenośnego wózka (ewentualnie inne napoje z podstawowej oferty). No chyba, że chodziło o przyjazd na kolejną stację ;). Bez względu na to jaka jest prawda, to w tym wypadku jest to bezsprzeczny przerost formy nad treścią.

Skrót IEP na bilecie nie oznacza – jak w pierwszej kolejności podejrzewałem – Intercity Express Pendolino, tylko Intercity Express Premium. Prestiż związany z podróżowaniem tym środkiem transportu ma być chyba alternatywą nie tylko dla krajowych połączeń lotniczych ale również dla podróży autami klasy premium (BMW, Mercedes, Audi), co w przypadku porównania do podróży jako pasażer może stanowić faktyczną konkurencję. Jedną z najlepszych informacji dla wszystkich, którzy cenią sobie kilkugodzinną lekturę w komfortowych warunkach jest to, że nogi podczas siedzenia można trzymać swobodnie i niemal je wyprostować (przykładowo jak w Audi A8L siedząc z tyłu jako pasażer). Dodatkowym plusem jest możliwość złożenia zamówienia z Warsu, które dostarczone będzie na wskazany czas przez kelnera (sprawdzona punktualność).

Mój wybór w odniesieniu do posiłku padł na sałatkę z wędzonym łososiem, której smak mogłem bardzo łatwo porównać do innych sałatek, które zdarza mi się często jadać. Otóż był on niestety ekstremalnie jałowy, co stanowiło dla mnie pierwszy podstawowy minus całej imprezy. Mix sałat i rukoli (należy do rodziny kapustowatych) z ogórkiem został połączony z kilkoma plastrami wędzonego łososia. Wszystko to polane zostało dużą ilością gęstego sosu a’la vinaigrette, który popsuł podstawową zaletę tego typu sałatek – dobre połączenie niskiego indeksu glikemicznego, niskiej zawartości kalorycznej, dużej zawartości białka i zdrowych tłuszczy. Niestety ta bomba węglowodanowa w postaci niepotrzebnego (źle przyrządzonego) sosu, odjęła punkt dla kuchni jeszcze przed posmakowaniem. Co prawda składnik ten był wymieniony w analizowanych wcześniej menu, jednak sos tego typu można podać w postaci lekkiej – jak przystało na sałatkę. Cena 19 zł (nie licząc napiwku) nie jest wygórowana, zwracając uwagę na fakt, że podanie nastąpiło do mojego miejsca, nawet bez potrzeby chodzenia do innego wagonu.

Dla każdego mobilnego spekulanta-bankowca najważniejsze okazały się być dwa udogodnienia. Mowa o kontaktach pod fotelem (zupełnie jak w PolskimBusie) oraz świetle punktowym do czytania z włącznikiem na dotyk. To dopiero bajer, którego się nie spodziewałem. Kardynalnym minusem jest tutaj mimo wszystko brak Wifi z którego co prawda i tak bym nie skorzystał z uwagi na kwestie bezpieczeństwa, jednak uważam, że przeprowadzone skanowanie w poszukiwaniu otwartego dostępu do Internetu powinno się w nowoczesnym Pendolino zakończyć sukcesem.

Nie wiem z jaką prędkością jechaliśmy, jednak muszę przyznać, że bez względu na to jaka by ona nie była – nie sposób było odczuć związanego z nią dyskomfortu, jaki towarzyszy przejazdom starszymi składami. Pendolino zdobywa w tym zakresie dodatkowy punkt, gdyż moje odczucia dotyczą podróży tyłem do kierunku jazdy, co z reguły jest mniej przyjemne. Tory przez wiele tygodni przed uruchomieniem przejazdów, były tak negatywnie oceniane przez komentatorów, a mimo to udało się utrzymać skład EIP w ruchu na trasie Gdańsk-Warszawa bez przeszkód. Fotele oceniam na znacznie lepsze, niż te obserwowane w ekonomicznej klasie samolotów średniego zasięgu na transach europejskich. Powodem takiej klasyfikacji jest możliwość wsunięcia całego fotela/oparcia w taki sposób pod siebie, aby bez przeszkadzania osobie siedzącej za nami – przygotować sobie miejsce do drzemki. Kolejny plus dla włoskiej produkcji.

Pociąg dojechał do stacji Warszawa Centralna bez przeszkód, a ja wyszedłem z niego bogatszy o nowe doświadczenie. Zaledwie dwa dni później przyszło mi powtórzyć cały proces na trasie powrotnej z podobnymi wrażeniami. Jest jeszcze wiele w polskiej komunikacji do poprawy, jednak zmiany idą powoli ku lepszemu.

———–
fot. PKP Intercity

Powiązane wpisy

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *