Jak zmanipulować samego siebie

Home Rozwój osobisty Jak zmanipulować samego siebie
Jak zmanipulować samego siebie
Rozwój osobisty

Kilka lat temu, gdy zgłębiałem techniki wywierania wpływu okazało się, że mistrz manipulacji – Robert Cialdini – opisał metodę, którą nazwał „stopa w drzwiach”. Nawet jeżeli nie on jest pierwotnym autorem tej metody manipulacji, to akurat dzięki niemu poznałem jej szczególną moc. Otóż polega ona na tym, że kiedy zależy nam, aby druga osoba spełniła nasze życzenie, to powinniśmy rozpocząć cały proces wywierania wpływu od prośby o rzecz o niskiej wadze w stosunku do ostatecznego naszego celu. Powodów dla których ta technika ma sens jest kilka, a najważniejsze z nich to założenie, że zrobienie pierwszego małego kroku niesie za sobą kolejne (rozwój uzależnień ma tutaj też swoje podłoże) czy też chęć bycia racjonalnym przez akceptowanie warunków zbliżonych do tych dla których wyraziliśmy już kiedyś zgodę. Te dwie kwestie są według mnie tutaj najważniejsze.

Co ciekawe, metodę tą można wykorzystać do zmanipulowania samego siebie w procesie rozwoju osobistego. Wymaganie od siebie małych sukcesów, takich jak na przykład poznanie podstaw języka czy opanowanie konkretnego zagadnienia jest naturalnie o wiele łatwiejsze, niż osiągnięcie celu pełnego zaawansowania w tej samej dziedzinie. Stanowi to pewną formę małych kroków w drodze do ustanowionego celu. Należy pamiętać, że nie powinien być on zbyt odległy, gdyż o wiele szybciej można zaniechać jego realizacji, jak tylko napotkamy pierwsze trudności. Przyjmuję tutaj oczywiście założenie, że cel jaki chcemy osiągnąć jest w pełni sformalizowany i ustalony jeszcze zanim przejdziemy do jego realizacji. Przypominam, że nawet zwykłe spisanie celów na kartkę ma o wiele większe oddziaływanie na efektywność procesu rozwojowego, niż tylko pomyślenie o miejscu w którym chcielibyśmy się znaleźć.

Zbieranie doświadczeń w drodze do rozwoju na bazie interdyscyplinarności polega na tym, że zamiast jednego celu wyznacza się ich kilka. Wiele dróg zaczyna się tak samo, czyli od podstaw, przy czym istnieją dyscypliny, których się nie zgłębia dalej, niż poznając samo ABC. W końcu jeżeli postawimy obok siebie do meczu tenisa dwie osoby z których jedna jest po jednej godzinie treningu z profesjonalistą, a druga nie zna nawet zasad, to bardziej prawdopodobnym jest, że ta pierwsza wygra. Nawet jeżeli nie ze względu na lepsze umiejętności, to przynajmniej z uwagi na lepszą znajomość zasad, jakie rządzą się tą dyscypliną sportu. W sensie globalnym różnica w doświadczeniu na poziomie jednej godziny nie ma praktycznie znaczenia, a jednak okazuje się, że poznanie podstaw może mieć kluczowe znaczenie w specyficznym meczu pomiędzy dwiema osobami, które profesjonalistami w danej dziedzinie nie są.

Ostatecznie zaczynamy od małych kroków i dopieramy kilka dziedzin, których opanowanie może pozwolić nam osiągnąć życiowy sukces. W trakcie dalszego rozwoju nie wszystkie dziedziny okażą się przydatne, gdyż w ramach zdobywania kolejnych doświadczeń mamy lepsze podstawy do oceny takiej zdatności do użycia. W każdym razie interdyscyplinarność w tym kontekście nabiera nowego znaczenia, pokazując jednocześnie, że sukces osiąga się stopniowo.

Powiązane wpisy

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *