Banki centralne rządzą światem. Truskawki popijaj szampanem.

Home Finanse i rynki Banki centralne rządzą światem. Truskawki popijaj szampanem.
Banki centralne rządzą światem. Truskawki popijaj szampanem.
Finanse i rynki

Janet Yellen (FED), Mario Draghi (ECB), Mark Carney (BoE), Thomas Jordan (SNB) i Marek Belka (NBP). Wszystkie z wymienionych nazwisk, to osoby rządzące polityką monetarną kolejno Stanów Zjednoczonych, strefy euro, Wielkiej Brytanii, Szwajcarii oraz Polski. Mówiąc o rządzeniu nie mam na myśli tego co zaprezentował Prezes Belka na jednym z nagrań, jakie wyciekły ostatnio do opinii publicznej, tylko o tym, że osoby te mają w rękach władzę, która częściej, niż standardowe ustawodawstwo może wpływać na życie milionów ludzi. Wszystko to dlatego, że mogą one wpływać na jeden element, który zdaje się kreować rzeczywistość. Mowa o pieniądzu.

Rady przy bankach centralnych mają za zadanie poprzez funkcję ustalania stóp procentowych zarządzać inflacją oraz obiegiem pieniądza w systemie monetarnym. Każdy bank centralny może posiadać różny zestaw narzędzi (tak w USA będzie on szerszy, niż w Polsce), dzięki któremu może pośrednio wpływać również na inne wskaźniki makroekonomiczne – poza inflacją – takie jak bezrobocie czy koniunktura gospodarcza. Członków wspomnianych rad, którzy skupiają się na dodatkowych elementach nazywa się gołębiami, podczas gdy przyjmujący za punkt honoru jedynie osiągnięcie celu inflacyjnego, nazywani są jastrzębiami.

Moje opracowanie nie ma w żadnym wypadku na celu ukazywania teorii spiskowej, która tak często towarzyszy opracowaniom quasi-dokumentalnym, jakie można odszukać na popularnych blogach branżowych czy na YouTube. Osobiście uważam, że banku centralne są niezbędne, gdyż mają na swojej liście obowiązków kreowanie pieniądza, zaopatrywanie banków komercyjnych w kapitał, udzielanie usług bankowych państwu czy pełnienie funkcji pożyczkodawcy ostatniej instancji. Interwencjonizm państwowy nie cieszył się popularnością u Adama Smitha, który twierdził, że niewidzialna ręka rynku jest w stanie poradzić sobie ostatecznie z wszelkimi rynkowymi przeciwnościami losu. Może i jest to prawda, jednak w skrajnych przypadkach, zanim rynek wróciłby do stanu równowagi, to moglibyśmy nie doczekać przyszłości, gdyż świat mógłby pogrążyć się w chaosie. Ciekawe, że państwa w których nie funkcjonują zaawansowane (jakiekolwiek?) narzędzia polityki monetarnej, nazywane są najczęściej krajami trzeciego świata. Dlaczego zatem nie skorzystać z możliwości, jakie daje system? Reagowanie dostępnymi narzędziami polityki monetarnej były jednym z głównych przesłań Johna Maynarda Keynesa, który uważał, że „w długim terminie wszyscy będziemy martwi”.

Jak już wspomniałem, oczekiwanie na samoregulację rynku może potrwać zbyt długo i nieść za sobą zbyt dużo cierpienia, abym poparł takie rozwiązanie. Dlatego właśnie niekiedy w warunkach dekoniunktury (Keynes stykał się dużo w swoich rozważaniach z próbą zaradzenia tzw. wielkiej depresji) dla krótkiego horyzontu czasowego wzrost gospodarczy jest możliwy do wygenerowania przez banki centralne, głównie za sprawą właściwej polityki monetarnej (tutaj odwrotnej do modelu ekonomii klasycznej). Do keynesistowskiego modelu ekonomii dochodzi co prawda jeszcze państwo, posiadające pewne narzędzia z których głównymi reprezentantami są zmiany w prawie podatkowym lub różnego rodzaju benefity dla określonych sektorów, które spotkały się z zachwianiem ich rynków, jednak ta część rozważań nie jest związana z tematyką banków centralnych, dlatego też pominę ją w niniejszym opracowaniu.

Na pomoc światu przychodzą banki centralne, które mając odpowiednie uprawnienia są w stanie realizować politykę, która chociażby w przypadku Stanów Zjednoczonych uratowała niedawno kraj przed ogromnymi problemami. Oczywiście komentatorzy wieszczący spisek wskazują na to, że bycie pożyczkodawcą ostatniej instancji daje duże pole do osiągnięcia ponadprzeciętnych zysków w sytuacji, gdy cykl ekonomiczny powróci już do stanu prosperity. Tylko dlaczego tak mało chętnych jest do pożyczania pieniędzy, gdy „leje się krew”? Parafrazując Nathana Rothschilda uważam, że bank centralny faktycznie ma więcej możliwości do osiągania zysków, szczególnie gdy jak w przypadku FED’u jest instytucją prywatną. Na pierwszy rzut oka może to dziwić, jednak gdy dowiemy się, że panika bankowa z roku 1907 zażegnana została dopiero trzy lata później, gdy Nelson Aldrich (ówczesny senator) zwołał tajną naradę w Jekyll Island Club i to tylko dlatego, że reprezentanci prywatnych banków inwestycyjnych zgodzili się uratować system przed totalną zapaścią, właśnie poprzez utworzenie Systemu Rezerwy Federalnej (FED).

Mając w swoim arsenale mniejszy lub większy wpływ na koszt pieniądza, zatrudnienie, stabilność cen, kurs waluty, wzrost gospodarczy czy stabilność całego systemu finansowego można kreować rzeczywistość. To właśnie dlatego banki centralne mają większą realną władzę, niż nie jeden prezydent czy premier, który musi liczyć się z zakresem swoich uprawnień oraz decyzjami rządu jako całości. Jeżeli dołożymy do tego możliwość dokonywania realnych transakcji, dzięki którym możliwy jest do osiągnięcia zysk, okaże się, że w niektórych przypadkach jedyną dietą preferowaną przez sterujących systemem monetarnym będą truskawki popijane szampanem, co stanowiło ulubiony deser Johna Maynarda Keynesa – twórcy teorii interwencjonizmu państwowego. A dla rozumiejących świat makroekonomii w wydaniu praktycznym jest możliwość adaptacji wspomnianej diety do swojego jadłospisu. Ja osobiście bardzo lubię truskawki, a szampan też jakoś ujdzie.

Powiązane wpisy

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *