Myśląc o prowadzeniu własnego biznesu, bardzo często zastanawiamy się nad tym co sami chcielibyśmy robić, by żyło się przyjemnie. Oczywiście nasza własna satysfakcja jest kluczowa, aby w dłuższym terminie utrzymać wysoki poziom zaangażowania, jednak prowadzenie biznesu polega na innej, jeszcze ważniejszej funkcji. Mianowicie na zwiększaniu satysfakcji klientów korzystających z naszych usług lub nabywających nasze towary. Jeżeli ostatnie zdanie wydaje Ci się oklepane, to na przekór zachęcam do dalszego czytania.
Wielu z nas idzie przez życie myśląc co zrobić, by żyło nam się lepiej. Celem nadrzędnym może być nawet nie tyle chęć sprawienia sobie przyjemności , co pomoc rodzinie przez zapewnienie jej członkom bezpieczeństwa lub możliwości realizacji marzeń. To wszystko jest równie ważne jak nasza własna satysfakcja, jednak gdy chcemy, aby działalność gospodarcza faktycznie przyniosła zysk, to musimy się najpierw zastanowić, jak pomożemy innym – osobom, które nie są naszymi bliskimi. Im większa to będzie skala, tym lepiej.
Potrzeba matką wynalazków. Tak właśnie powstają tysiące przedsięwzięć w skali roku. Większość z nich upada, gdyż twórcy projektów znajdują działalność rynkową kierując się jedynie swoimi własnymi potrzebami. W końcu zakładają, że skoro sami wykazali zapotrzebowanie na produkt, który teraz zamierzają dystrybuować, to taki stan rzeczy będzie najlepszym dowodem na to, że całość się „dopina”. Nic jednak bardziej mylnego, bowiem my sami niekoniecznie musimy być jednoosobowym przedstawicielem grupy docelowej.
Weźmy przykład zwykłego młotka do wbijania gwoździ. Sam przyjąłem już tutaj założenie, że młotek będzie służył mi właśnie do wbijania gwoździ. Jeżeli chciałbym na tej podstawie określić grupę docelową, to mógłbym pozbawić się możliwości dotarcia do osób, które mogłoby mój produkt wykorzystać również w sposób inny od mojego zamierzenia. Artyści bądź stolarze mogliby chcieć korzystać ze sprzedawanego przeze mnie narzędzia wraz z dłutem dla którego młotek stanowiłby produkt komplementarny. Oznacza to tym samym, że nie tylko grupy zawodowe związane bezpośrednio z tzw. budowlanką lub osoby wykonujące prace indywidualne mogłoby stać się moimi klientami.
Naturalnie wychodząc od komunikatu „ja”, jako przedsiębiorcy – ograniczamy się możliwością zwiększenia skali, która jest podstawowym sposobem na pomnażanie majątku i rozwój biznesu. Bez względu na to czy mówimy o rozwoju organicznym, gdzie sami swoim działaniem zapełniamy coraz to większy obszar, czy też w przypadku rozwoju przez akwizycje, gdy przejmujemy innych graczy, aby powiększyć swój rynek – zawsze powinniśmy chcieć pomagać jak największej liczbie osób. Jest to recepta na sukces, którą sam stosuję od lat w branży szkoleń tradingowych. Teraz konkretny przykład na poparcie tezy.
Motywacja do pracy nad własnym warsztatem giełdowym związana jest bezpośrednio z chęcią pomnażania pieniędzy. Nie byłoby tutaj nic dziwnego, gdyby nie fakt, że startowałem w wieku 17 lat od 100$ zainwestowanych w otwarcie rachunku brokerskiego. Dopiero dalsze pomnożenie tej kwoty uświadomiło mi dwie rzeczy:
Na końcu przyszła jednak kolejna faza, która jest związana bezpośrednio z tym o czym pisałem od samego początku – faza skali. Aktualnie wdrażam szkolenia dla coraz to większej liczby osób, również za granicą, jednak nie tylko dlatego, aby zarabiać coraz więcej, właśnie dzięki efektowi skali. Robię to głównie w związku z tym, że coraz większe grupy spowodują niższy koszt jednostkowy przypadający na uczestnika, niż w przypadku zajęć indywidualnych. Tym samym coraz więcej osób może pozwolić sobie na pracę ze mną – mamy zatem obopólną korzyść, a efekty o których wspominam, tylko to potęgują!
Mam takie szczęście, że rynek walutowy na którym operuję już od 8 lat jest rynkiem bardzo płynnym. Dzięki temu dopuszczenie innych do moich strategii nie spowoduje tego, że osoby z którymi współpracuję będą podbierały sobie nawzajem zyski (stosując te same metody). Gdybym ukazywał sposób jak w konkretnym regionie zarabiać na prowadzeniu punktów restauracyjnych, to każda kolejna osoba w lokalnej branży mogłaby negatywnie wpływać na wyniki osiągane przez innych. W przypadku Forex’u efekt skali do czasu, aż zyski nie są liczone w setkach milionów – nie zagraża efektywności zarobkowej grupy. Swoją drogą dlatego właśnie firma, którą współprowadzę nazywa się Trader Team – ideą jest stworzenie grupy, która razem na rynku odniesie spektakularny sukces i wejdzie do finansowej ekstraligi. Taki cel przyświecał nam w 2008 roku i jest tak do dzisiaj. Różnica polega tylko na tym, że zmieniła się skala.
Innymi słowy najlepsze co może zrobić osoba chcąca prowadzić długoterminowy biznes oparty na zdrowych relacjach, to zastanowienie się jak może pomóc rozwiązać problemy innych. Wtedy będzie to strategia biznesowa oparta nie tylko na etycznych fundamentach ale również sprawiająca, że nasze działanie będzie wpływało pozytywnie na życie innych, a to jest jedną z niewielu miar w jakich możemy mierzyć swój życiowy sukces.
(…) jeśli chcesz być naprawdę bogaty, nie może Ci chodzić wyłącznie o siebie. Musisz wnieść jakąś wartość do życia innych.
T. Harv Eker
Ostatecznie pieniądze są w tym wszystkim jedynie pozytywnym efektem ubocznym, który od pewnego etapu jest już na szczęście nieunikniony.
© Copyrights by Nazare. All Rights Reserved. Developed by EnvyTheme