Czytając wydaną przeszło 5 lat temu książkę pt. „McMafia. Zbrodnia nie zna granic”, której autorem jest Misha Glenny – odniosłem wrażenie, że globalizacja przybrała już skrajnie beznamiętną formę. Jej beneficjentami nie są jedynie zwykli obywatele, którzy w poszukiwaniu pracy mogą swobodnie przemierzać świat lub tez korzystać z dobrodziejstw technologii do wykonywania jej w miejscu innym, niż miejsce zatrudnienia. Nie chodzi też o przedsiębiorców, którym coraz łatwiej jest realizować ekspansję zagraniczną prowadzonej działalności. Chodzi o przestępczość zorganizowaną, której globalny charakter powoduje, że staje się ona jeszcze bardziej opłacalna i niebezpieczna.
Biuro Narodów Zjednoczonych do spraw Narkotyków i Przestępczości (UNODC) wskazuje, że równowartość 7% światowego eksportu realizowana jest za pomocą przestępczych procederów. Aż 1,5% światowego PKB, dające 870 miliardów dolarów, to przychody jakimi mogą „pochwalić się” przestępcy.1 Zestawiając liczby te z wpływem Internetu na światowe PKB okazuje się, że przekroczył on zaledwie 3 lata temu poziom 3%.2 Skala problemu jest o tyle istotna, że tworzące się międzynarodowe organizacje rozpoczęły działanie na wzór korporacji, stosując przemyślane strategie ekspansji na rynki światowe.
Skrajny przykład rozwoju myśli ekonomicznej wśród gangsterów, jaki opisuje Glenny, to udzielenie jednej grupie możliwości korzystania z nazwy innej grupy przestępczej, aby możliwości „rozwoju” tej pierwszej przebiegały w łatwiejszy sposób. Jest to działanie analogicznie do umowy franczyzowej, gdzie nabywca licencji korzysta na prawie do marki oraz całym PR wygenerowanym przez firmę jej udzielającą.
Niniejszy wpis, podobnie jak całą książkę traktuję, jako ciekawy problem badawczy ukazujący w jak wielu dziedzinach życia społecznego ekonomia może kreować rzeczywistość.
© Copyrights by Nazare. All Rights Reserved. Developed by EnvyTheme