Przyszedł czas na przypomnienie tematu przewodniego niniejszego bloga. Otóż interdyscyplinarność staje się ostatnio coraz częściej oczekiwanym atutem , a co za tym idzie – stosowanie podejścia do życia prezentowanego na niniejszym blogu, może przynosić wymierne korzyści. Czy zawsze chodzi jednak o to, aby działać efektywnie? Może i nie należy traktować życia, jako ciągłego procesu udoskonalania, jednak, gdy zrobi się z tego motyw przewodni, to okazuje się, że sukces sam do nas przychodzi. My zaś stajemy się beneficjentami swojego naturalnego podejścia do życia.
Skończyły się czasy, kiedy ocena osoby przez pryzmat dominującej strony od której ją znamy jest wystarczająca. Okazuje się bowiem, że coraz więcej „twardzieli” jest w stanie zabłysnąć wiedzą, a coraz więcej „kujonów” potrafi coś więcej, niż tylko ciągle przerzucać kartki książek. Nawet w wiadomościach słychać co jakiś czas zachwyt na temat osoby, która studiując potrafiła zdobyć wysokie trofea przykładowo w sporcie, przy jednoczesnym zajmowaniu się rodziną i pracą na roli. Znakomity jest tutaj przykład mistrza olimpijskiego Zbigniewa Bródki, który pomimo codziennej pracy jako strażak – był w stanie osiągnąć światowy poziom w łyżwiarstwie szybkim. Pierwsze określenie związane z jego interdyscyplinarnością, które pojawia się w mediach to „człowiek orkiestra”, co znakomicie oddaje to jakie walory są dzisiaj podziwiane.
Oczywiście już wielokrotnie powtarzałem, że interdyscyplinarność należy budować na głębokiej specjalizacji (zasada 1+100), bowiem dopiero wtedy można ustanowić punkt odniesienia. W momencie, gdy zajmujemy się jednocześnie wieloma dyscyplinami bez określonego planu działania, który łączyłby wszystkie elementy – jesteśmy z góry skazani na porażkę, gdyż sami możemy tak naprawdę nie wiedzieć o co nam w tym całym rozwoju chodzi. W moim przypadku podstawą są finanse w zarządzaniu. Ogólnie pojęty rozwój osobisty jest elementem, który pozwala czerpać motywację z czasu spędzanego z rodziną oraz tego w którym wysoce angażuję się w amatorską działalność sportową. Pomimo tak dobranego zestawu jestem w stanie dodatkowo od czasu do czasu wdrażać pomniejsze projekty rozwojowe, takie jak uzyskanie wyższego stopnia zaawansowania w językach obcych, wystąpieniach publicznych czy nawet poszerzenia wiedzy z zakresu obowiązkowej literatury światopoglądowej.
Ciężko jest się wyróżnić w momencie, gdy działamy tylko w jednym temacie. Powód jest prosty – zbyt mała szansa na bycie najlepszym, bowiem na najwyższym poziomie o przewadze stanowią szczegóły. To zupełnie tak jak w biegach na krótkie dystanse, gdzie zwycięzca jest szybszy o zaledwie kilka sekund czy nawet ułamek sekundy. W sytuacji, gdy nie zawsze łatwo jest zauważyć owe różnice, to dodatkowe predyspozycje, umiejętności lub doświadczenia są w stanie automatycznie wskazać u kogo tkwi większy potencjał. Czas samodzielnej specjalizacji minął, gdyż teraz zbyt wiele procesów wymaga łączenia ze sobą poszczególnych dziedzin. Istnieje również zbyt duże ryzyko, że charakter wykonywanego dzisiaj zajęcia, zostanie zmieniony przez ciągłe wprowadzanie coraz to kolejnych innowacji do danej branży. Ograniczeniem ryzyka w którym określona specjalizacja przestanie być potrzebna jest właśnie interdyscyplinarność.
Niniejszy wpis to zaledwie skrót myśli na temat wieloaspektowego podejścia do życia i przypomnienie wartości prezentowanych na tym blogu. Prawda jest też taka, że cała ta strona internetowa stanowi rozszerzenie powyższych słów. Nawet jeżeli tematami przewodnimi są rynki finansowe, rozwój osobisty, biznes/startup czy lifestyle, to zagadnienie interdyscyplinarności może stanowić klucz do sukcesu w niejednej dziedzinie życia. Nie boję się przyznać, że sam jestem przykładem, że zainwestowanie czasu, zaangażowania ale też i pieniędzy w kierunku rozwoju tego typu potrafi przynieść wymierne efekty – zarówno w pracy, jak i w życiu osobistym. Równowaga jest tutaj najważniejsza.
© Copyrights by Nazare. All Rights Reserved. Developed by EnvyTheme