Internet wcale nie jest taki młody. Pomijam już nawet fakt, że data jego powstania przypada na końcówkę lat 60 poprzedniego wieku. Wtedy właśnie bezpośredni przodek współczesnej sieci Internet – jako ARPANET – został stworzony na Uniwersytecie Kalifornijskim w Los Angeles (UCLA). Przechodząc jednak do mojej osobistej sytuacji, to z robieniem biznesu w sieci mam do czynienia tak samo długo, jak z tworzeniem społeczności na bazie funkcjonowania w tym cyfrowym środowisku. Dla mnie trwa to już kilkanaście lat i udało mi się przez ten czas dojść do niezmiernie ciekawych wniosków. Możliwe, że będą one jedynie subiektywną oceną, dokonaną przez pryzmat unikalnych doświadczeń, jednak w swobodnym blogowaniu przecież właśnie o to chodzi!
Zatem pierwszy raz z budowaniem społeczności internetowej wokół konkretnego tematu miałem do czynienia gdzieś w roku 2007. Wtedy to jedna z firm inwestycyjnych udostępniających możliwość spekulacji walutami, dawała swoim klientom opcję komunikowania się za pomocą wewnętrznego czatu. Stworzona tam grupa stanowiła zaczyn do forum internetowego, które wraz ze wspólnikiem uruchomiłem zaledwie rok czy dwa później. Nie spodziewałem się jednak, że tak rozpocznie się moja wieloletnia przygoda, jako administrator i właściciel jednego z największych (swego czasu) forum specjalistycznych z dziedziny rynku Forex w Polsce. Dodam tylko, że wraz z bazą mailingową – posiadałem możliwość komunikacji z kilkoma tysiącami osób o podobnych zainteresowaniach. Wszystko za pomocą zaledwie kilku kliknięć myszką. Tak właśnie pierwszy raz zbudowałem autorytet w wąskiej dziedzinie specjalizacji finansowej, jaką jest rynek walutowy. A także równolegle zacząłem odczuwać moc skali, jaką daje budowanie grupy o wspólnych zainteresowaniach.
Odnosząc się w dzisiejszym wpisie jedynie do aspektów komunikacji za pomocą narzędzi internetowych z potencjalnymi odbiorcami treści – przeskoczę o kilka lat do przodu. Kalendarz pokazuje rok 2014, kiedy to uzyskuję możliwość pracy w departamencie skarbu jednego z banków. Tam w ramach bankowości prywatnej pomagam budować biznes walutowy w regionie. Po drodze do tego momentu reprezentowałem kilka międzynarodowych firm inwestycyjnych, jak również jedną z największych agencji analityczno-informacyjnych na świecie. Było to jednak możliwe nie tyle za sprawą mojej wiedzy i doświadczenia. To akurat jest niezbędne specjaliście w każdej dziedzinie. Ważne jest jednak to, że kluczem, który otwierał mi drzwi za którymi mogłem przeprowadzić wiele istotnych rozmów – była możliwość wpływania na opinię innych. Działo się to zatem na bazie poprzednio opisanej społeczności, jednak chwilę później miało to już dla mnie nieco mniejsze znaczenie. Głównie dlatego, że chcąc uniemożliwić potencjalny konflikt interesów – zaprzestałem jakiejkolwiek działalności opartej na komunikacji z dotychczasowymi obserwatorami. Chociaż wtedy jeszcze tak się tego nie definiowało.
W tym samym czasie rozpocząłem projekt, który nie kolidowałby z moją codzienną pracą, a który z założenia miałby dać mi możliwość szerszej komunikacji. Wszystko z uwagi na to, że zawsze wysoko ceniłem dawanie innym realnej wartości dodanej. Na tej właśnie podstawie uruchomiłem blog związany z rozwojem interdyscyplinarnym. Ten sam blog na którym publikuję teraz niniejszy wpis. Przechodząc do jego meritum pragnę podkreślić, że przez ostatnich kilka lat nastąpiło bardzo dużo zmian w sposobie komunikacji w Internecie. Kiedyś blogi stanowiły często podstawową platformę do prezentowania treści, dlatego też na nich właśnie znajdowało się najwięcej „osobistego conentu”. To tutaj kierowało się najwięcej uwagi, a media społecznościowe pełniły jedynie rolę tła. Dzisiaj okazuje się natomiast, że wszystko się nam wręcz odwróciło o 180 stopni!
Dlatego też w ostatnim czasie, to właśnie blog stanowi dodatek do twórczości, której fundamentem jest publikowanie wartościowych (mam nadzieję) treści w mediach społecznościowych. Dla mnie podstawową platformą jest Instagram w odniesieniu do którego jeszcze niedawno pewną nowością był dla mnie fakt, że kolejne osoby dołączające do tego świata wybierają to medium jako pierwsze. Często w hierarchii jeszcze przed Facebookiem, gdzie tutaj sam jestem przykładem osoby, która o wiele więcej uwagi poświęca na posty i relacje na Gramie, aniżeli na to co dzieje się na FB. Ta ostatnia platforma wydaje mi się być częściej wybierana dzisiaj jako podstawowy wybór osób w średnim wieku. Młodzież coraz częściej wybiera Insta, toteż również z tego powodu postawiłem na tę formę komunikacji, gdzie powoli dobijam do poziomu 20 000 obserwujących.
Podsumowując wpis powinienem napisać, że jako osoba stale publikująca treści w sieci – będę przynajmniej na razie zwracał większą uwagę na to, co dzieje się na moich profilach w mediach społecznościowych, aniżeli na samym blogu. Jak zdążyliśmy już podkreślić, taki układ sił jest związany z tym, że coraz więcej uwagi użytkowników Internetu przechodzi na tego typu platformy. Dla mnie zawsze dobrym dodatkiem, gdzie można znaleźć dużo skondensowanej treści specjalistycznej będzie Twitter, a także nie mniej istotny LinkedIn. To właśnie tam można spotkać dużo wartościowej treści, której w swojej czysto technicznej formie – ciężko szukać w innych miejscach. Możliwe, że użycie słowa „zawsze” okaże się w przyszłości nieco mniej fortunne, jednak na ten moment nic nie zapowiada się, aby układ sił miał się w najbliższym czasie zmienić. Nawet pomimo świadomości, że działo się tak za każdym razem, gdy pojawiała się nowa platforma do komunikacji, a rola blogera ewoluowała do bardzo ciekawej formy. Nazwałem to zjawisko blogowaniem społecznościowym. Biorąc pod uwagę wszystko co powyżej napisałem, to wydaje mi się być to bardzo trafną nazwą. Chociaż tak jak już wspomniałem – moje stanowisko jest tutaj niesłychanie subiektywne…
© Copyrights by Nazare. All Rights Reserved. Developed by EnvyTheme