Wysoki stopień swobody wolnorynkowej jest współczesnym gospodarkom rozwiniętym i wszystkim pretendującym do tego miana bardzo potrzebny. Jednocześnie nikt dotychczas nie wymyślił lepszej gwarancji od tej udzielanej przez państwo. Nawet złoto nie jest w stanie zabezpieczyć wszystkich przepływów pieniężnych, a tu nagle ktoś wpadł na szalony pomysł w którym brak zabezpieczenia miałby okazać się najlepszym rozwiązaniem. I to wszystko z pogwałceniem podstawowych praw ekonomicznych.
Oto powody dla których bitcoin prędzej czy później upadnie:
Wszystkie powyższe punkty i tak nie mają znaczenia w związku z jednym podstawowym prawem. Państwa, a co za tym idzie banki centralne nie oddadzą władzy nad kreacją pieniądza ludowi, ba nawet nigdy nie powinny tego zrobić, jeżeli chcemy utrzymać społeczną prosperitę. Bitcoin w swojej formie, to rynek zbyt płytki, aby umożliwiał faktyczną alternatywę, dlatego dzisiaj wraca już powoli do roli ciekawostki hobbystycznej. Dużo szumu, a to nic innego, jak kolejna bańka i sen z którego pobudka już niejednego drogo kosztowała, a innych dopiero będzie.
Jeżeli jesteście ciekawi zaciętej dyskusji, mojego szerszego stanowiska w tej sprawie lub też przebiegu mojej spekulacji na bitcoinie, to zapraszam na forum: www.forum.traderteam.pl/viewtopic.php?t=1359
Co my tak naprawdę o bitcoinie wiemy?
© Copyrights by Nazare. All Rights Reserved. Developed by EnvyTheme
1) Może być ukryte dno, być może dzisiejsze banki centralne same wypuściły bitcoina, żeby sprawdzić nowe rozwiązania, np. Islandia wprowadziła jakiś czas temu własną krypto walutę, kiedy w mediach usłyszymy, że krypto waluty się sprawdziły, to wtedy oficjalnie MFW narzuci przymusowo krypto walutę w jakiejś skali i pozbawi to ludzi, resztek prywatności, a system rezerwy cząstkowej będziemy wszyscy wspominali z łezką w oku, jako coś co w ogóle dało się jakoś zrozumieć.
2) Jest to bardzo dobre pytanie, kto za tym stoi, ktoś musi mieć klucze do tego systemu, ale nie wiadomo, warto by było porozmawiać w tej kwestii ze specjalistą w branży.
3) Tutaj bym się spierał, ponieważ bankom centralnym bardziej zależy na dewaluowaniu waluty niż jej ochronie, chyba, że mówimy o nagłej dewaluacji, wtedy rzeczywiście zdarzają się interwencje.
4) Akurat tutaj brak regulacji uważam, za zaletę dopóki mamy wybór. Gdyby taki system był z pewnością podaż tej waluty ulegałaby zwiększeniu.
5) Gdyby był jakikolwiek nadzór bitcoin nie osiągnąłby żadnego sukcesu, ponieważ jego podaż prędzej czy później byłaby zwiększana pod naciskiem rządów, które są silniejsze niż niewinny informatyk.
6) Instrumentem bazowym dla bitcoina jest skala twardogłowia i braku elastyczności walut standardowych, w których przelew musi trwać, a czasami nawet kosztować, ja rozumiem, że jeżeli ktoś się wysili to nie będzie kosztował, natomiast w przypadku bitcoina sama możliwość dokonania transferu, pln -> btc -> usd np. sprawia, że bitcoin jest niejako oparty na innych walutach, które są oparte o gospodarki. Podobnie jest z dolarem, jak ktoś chce kupić ropę, to najpierw musi mieć dolary, bo Stany mają silną armią, która się przekłada na petrodolara. W przypadku bitcoina fundamentem nie jest ropa i armia, ale brak elastyczności polityków wraz z duchem czasu, w obecnym skostniałym systemie nie zmieni się ten fundament aż do jego zakończenia, więc nie jako twardogłowie rządów robi z bitcoina, który jest walutą fiat, link ze wszystkimi walutami na świecie.
7) Nie znam się na atakach cybernetycznych, ale jak czytałem opinie użytkowników, to prawdopodobieństwo ataku można zminimalizować odpowiednim kodem, szczegółów nie znam, dlatego w razie przytoczenia jakiegoś kontrargumentu jestem bezradny, po prostu sugeruję, że być może to ryzyko można minimalizować. Ponadto prawda jest taka, że rządy wprowadzają regulację legalizujące konfiskatę depozytów, co oznacza, że być może prawdopodobieństwo ataku cybernetycznego jest mniejsze niż prawdopodobieństwo konfiskaty, np. w strefie euro, w krajach PIIGS, być może część obywateli tychże krajów posiada część oszczędności w btc tak na wszelki wypadek, ja tematem BTC nie miałem czasu się zająć.
8) Głębokość rynku jest żadna, prawda jest taka, że byle jaką firmę stać na skupienie większości bitcoinów, pytanie, czy to źle, może w przyszłości, korporacje zmówią się i zrobią bańkę na BTC, z której będzie można skorzystać wchodząc na sygnale kupna?
9) Manipulacje są pewne jak w banku, to jest istotna wada, ale przecież manipulatorzy po to zrobili super kasyno, żeby na nim zarobić, po co mają to kasyno zamykać? Ponadto być może większość uczestników nie będzie handlowała bitcoinem, tylko będzie mieć go w zbyt dużej ilości na co liczą najwięksi gracze.
10) Istotnie wniosków nie możemy wyciągnąć żadnych.
11) Istotnie, jeżeli BTC jest spiskiem, to ktoś może to zrobić, dlatego po prostu część uczestników rynku uwzględni to w kalkulacjach, natomiast być może nie będzie to takie proste, bo istnieje jeszcze litecoin i inne cyberwaluty, których popularność być może wzrośnie tego nie wiemy i wtedy jeżeli kilka takich walut nie będzie spiskiem i okażą się skuteczne, to rządy będą musiały rozmontować internet, żeby sobie z tym radzić.
Jestem przeciwnikiem istnienia banków centralnych w ogóle. Gdyby ich nie było ten system dawno by zbankrutował co wymusiłoby konkurencyjną gospodarkę opartą na w miarę niskich podatkach i nie byłoby skansenu w systemie edukacji. Uważam, że największą porażką systemu nie jest ani system ubezpieczeń, ani polityka monetarna, ani wszelkie regulacje, największym bólem dla mnie są obowiązkowe licencje państwowe, które wcale nie są niezbędne i przymusowy system edukacji, po to, żeby rządy mogły manipulować statystykami dotyczącymi ilości bezrobotnych w państwie.
Żeby nie być gołosłownym, to czytałem albo słyszałem niestety nie mam linka, że jakiś profesor w Lublinie od filozofii nie miał studentów, zgodnie z polskim prawem wykładowca nie może wykładać do pustej sali. Ja osobiście otwarcie gardzę finansowaniem jakichkolwiek uniwersytetów humanistycznych, ponieważ mam tych ludzi, za uprzywilejowaną grupę bezrobotnych, która wypracowała licencję, na wyższe świadczenia od standardowego bezrobotnego.
Abstrahując od moich poglądów, profesor ten dostał zapewnienia ( mam nadzieję, że nie zostaną wdrożone i było to puste zapewnienia bez pokrycia ), że filozofia zostanie wprowadzona na Politechnice Warszawskiej, a ten profesor dostanie przedmiot, który studenci nauk technicznych będą musieli zaliczyć, czyli będzie to blokada to realnych kwalifikacji.
Prawda jest taka, że Leonardo da Vinci i inni jemu podobni wybitni malarze, byli kształceni w systemie cechowym bez żadnych uprawnień.
Rozumiem, że uprawnienia do pracy przy reaktorze atomowym są niezbędne, oraz by się znalazło jeszcze kilka przykładów, gdzie kosztem efektywności i wolności warto wprowadzić licencję, tym niemniej
banki centralne nie są niczym innym jak lobby zainteresowane władzą nad biednymi ludźmi.
Dlatego należy z tymi ludźmi prowadzić wojnę na twardo i nie dać się szantażować moralnie, tylko
prowadzić z nimi politykę bez miękkiej gry wychodząc z założenia, że tyle ile osiągniemy, tyle jest nasze i jak się tnie drewno to wióry lecą.
Gratuluję ładnie dobranego zdjęcia, do artykułu. Uwielbiam zdjęcia z rozmytym tłem, dodatkowo nie ukrywam, że przywiązuję wagę do estetyki w elektronice, nawet jeżeli ta jest skryta pod obudową. Bardzo lubię niebieskie diody, dlatego jak dobierałem obudowę do swojego poprzedniego komputera stacjonarnego, to umyślnie dobrałem obudowę Thermaltake Armor+, a nie tańszą i równie dobrą obudowę Cooler mastera, ponieważ posiada plastikową szybkę z lewej strony stosunkowo dużej wielkości oraz ładnie świecące się niebieskie diodki. Niestety przykre jest to, że mało kto z klientów wymaga obudowy HPTX, co powoduje, że Thermaltake nie miał dla mnie modelu Armor, który jest przystosowany do instalacji płyty głównej do dwóch procesorów.
Estetykę elektroniki potrafią poprawić profesjonalnie zainstalowane bloki chłodzenia wodnego EKWB.
http://www.ekwb.com/ekwb/why-watercooling/
Innym przykładem jest wg mnie ten komputer, ale nie podoba mi się logo z przodu w ogóle nie jestem zwolennikiem brutalnego loga:
http://forums.evga.com/tm.aspx?m=1623318
Jeżeli kiedyś w przyszłości uda mi się zarobić trochę pieniędzy, to być może sprawię sobie taki komputer, jego zaletą jest też to, że może być trochę cichszy od chłodzenia powietrznego. Zresztą w moim przypadku
wydaje mi się, że sam update starczy.
Choć większość użytkowników stawia tylko na wydajność czego nie jestem w stanie zrozumieć.
Panie Rafale, obawiam się, że zbyt dużo założeń Pan wprowadził w swojej opinii, ocierających się wręcz o dogmaty. Zanim będziemy w stanie podjąć sensowną dyskusję, proszę rozwinąć myśli podane w punktach. Np. co rozumie Pan przez ukryte dno, kim jest według Pana wirtualny emitent, dlaczego uważa Pan, że prywatny emitent lepiej jest w stanie zadbać o dobro waluty niż zdecentralizowana sieć – historia tego nie potwierdza.
Co rozumie Pan przez stwierdzenie „brak systemu walutowego regulującego funkcjonowanie środka płatniczego” lub „brak formalizacji oraz nadzoru nad rynkiem wymiany”.
Dlaczego uważa Pan, że Bitcoin nie jest sam w sobie instrumentem bazowym? Jak rozumie Pan stwierdzenie „znikome bezpieczeństwo”?
Czy jest w stanie wskazać Pan rynek, który w jakimkolwiek stopniu nie jest przez kogoś manipulowany?
Czy spotkał się Pan z insider tradingiem na niezmonopolizowanym rynku platform giełdowych?
Dlaczego zależy Panu na robieniu analizy fundamentalnej lub ogólnie spekulacji?
Czy traktuje Pan Bitcoin w kategoriach aktywa inwestycyjnego, czy środka wymiany?
Jak wiarygodność cyfrowej waluty została poddana próbie i w jaki sposób poddanie próbie ma świadczyć o zbliżającym się upadku?
Dlaczego Panie Rafale ludzie decydują się na działanie w szarej strefie lub na czarnym rynku?
Dlaczego pozbawienie banków centralnych nad pieniądzem ma zniszczyć rzekome prosperity? Pytam serio, bo to kolejny dogmat z Pana strony.
Ta ciekawostka hobbistyczna właśnie otrzymuje wsparcie dziesiątków VC i innych funduszy. Ekosystem, infrastruktura powiększa się w ogromnym tempie, w tym również akceptowalność.
Na pewno potencjalna skala manipulacji na Bitcoinie będzie większa niż na standardowych walutach, ponieważ kapitalizacja BTC zamyka się w 6 mld $, a to nie jest tak dużo, dla dużych graczy. Dlatego porównywanie manipulacji na BTC i jakichkolwiek innych manipulacji na standardowych parach walutowych w mojej ocenie mija się z celem. Realna wartość nabywcza BTC jest póki co zbyt zmienna, żeby już teraz traktować BTC jako poważny środek wymiany, dlatego jak dla mnie BTC warto rozpatrywać na razie wg mnie tylko w trzech celach, jeden szybkie przelewy i od razu transfer na inną walutę, aktywną spekulację, jeżeli ktoś ma naprawdę spore nadwyżki finansowe, to część pieniędzy, może mieć w BTC na wypadek rozwiązania Cypryjskiego to jest fakt, z reguły konfiskata nie przebiega we wszystkich państwach na świecie.
Zagrożeniem dla BTC jest w moim mniemaniu każda inna krypto waluta.
Na pewno nie da się wycenić BTC, no bo niby jak.
Wg mnie na dzień dzisiejszy na pewno BTC nie jest sam w sobie instrumentem bazowym, ze względu na statystycznie zbyt duże wahania, po drugie, ciężko powiedzieć, czy ktoś ostatecznie
nie ma kluczy do tego systemu, nie znam się na programowaniu, ale ktoś to musiał wymyślić, samo z siebie to nie powstało. Zagrożeniem jest dokładnie konfiskata wszystkich środków.
Szansą jest to, że kiedyś w przyszłości BTC będzie miał tak dużą kapitalizację, że stanie się samospełniającą się przepowiednią, ale do tego bardzo daleko.
Zagrożeniem dla kursu BTC jest to, że ze względu na jeszcze niewielką kapitalizację jedna większa korporacja mogła teoretycznie skupić bardzo duży udział procentowy w BTC, po to, żeby móc wywoływać krachy później. Alternatywnie żadnej pojedynczej firmy, nie stać na to, żeby posiadać 70% udziałów w dolarze np. Nie mówię tu o sytuacji, w której FED takim właścicielem się kiedyś być może stanie, tylko mówię o sytuacji codziennej.
Rozpoczynanie dyskusji od dodania „dlaczego” oraz
znaku zapytania do większości wskazanych przeze mnie punktów jest raczej
wątpliwym wstępem do sensownej dyskusji, jednak mimo wszystko odniosę się.
Większość zagadnień jest też rozwinięta w wątku do którego link można znaleźć
we wpisie.
Nie podałem informacji o drugim dnie ale o ukrytym dnie – rozumianym jako
nieznany szerzej powód powstania BTC w odniesieniu do bliżej niezidentyfikowanych
grup interesów. Przecież do dnia dzisiejszego nie jest jasne kto tak naprawdę
stworzył omawiany mechanizm.
Nie mówiłem też o prywatnym emitencie, a o emitencie państwowym – jest to
istotna różnica. Zdecentralizowana sieć występuje przy tradycyjnym rynku
walutowym, jednak tam występuje nadzór oraz za każdą walutą stoi faktyczna
gospodarka. Kto jest odpowiedzialny za bitcoina?
Historia nie potwierdza, jakoby państwowy emitent miał nie dbać o
bezpieczeństwo swojej waluty? Dawno nie słyszałem tak zaskakującego
stwierdzenia. Jest wręcz przeciwnie. Korygowanie kursów wymiany walut stanowi
jedno z podstawowych narzędzi zarządzania gospodarką mogące chronić przykładowo
przed przegrzaniem lub zbytnią inflacją. Bezpieczeństwo wymiany jest w tym przypadku
podstawowy gwarantem oferowanym przez dane Państwo. Ponownie zapytam – kto
analogicznie w przypadku bitcoina jest za to odpowiedzialny?
Artykuł był po to sformułowany w sposób wypunktowania, aby uwypuklić
bezpodstawność funkcjonowania BTC. Podane punkty są same w sobie argumentami.
Jaki jest sens odnoszenia się do pytania typu „dlaczego ludzie decydują się na
działanie w szarej strefie lub na czarnym rynku”? Otóż ze względu na chęć
zwiększenia swojego dobrobytu kosztem innych uczestników systemu. Jeżeli mamy
rozpatrywać możliwość wyjścia poza tradycyjną formę rozliczeń w celu wspierania
tego typu działalności, to już na samym początku widać, że reprezentujemy
odmienny zestaw wartości.
Zdaję sobie sprawę z uwag aktywistów w odniesieniu do poszczególnych skostnień
aktualnego systemu, aczkolwiek nie znajduje tutaj żadnego uzasadnienia chęć
odrzucenia dotychczasowych zasad na rzecz śmiesznej zabawki, jaką jest BTC. W
stosunku do skali faktycznych rozliczeń nie ma ona większego znaczenia, a gdy
do całej układanki dodamy poziom zabezpieczeń, transparentność czy faktyczną
wartość, to okaże się, że nie ma w zasadzie o czym rozmawiać, gdyż każdy z tych
argumentów z osobna bije na łopatki każdy kontrargument.
Do tego wszystkiego dochodzą dziesiątki argumentów pobocznych, które tylko
ukazują, że projekt BTC w obecnej formie jest skazany na zagładę.
Na sam koniec warto też wskazać, że powszechność BTC leży w interesie serwisu
InPay, który zajmuje się wdrażaniem systemów akceptacji kryptowaluty w
rozliczeniach. Nic zatem dziwnego jest w prezentowania takiego, a nie innego
stanowiska. Forma działalności nie jest oczywiście niczym złym, gdyż osobiście
też opieram swoją działalność na rynku wymiany z tym, że w moim przypadku mowa
jest o rynku walutowym, którego fundamenty są na ten moment jeszcze
niezachwiane.
Czy pojawi się funkcjonalność mogąca zachwiać obecnym systemem walutowym? Tego
nie wiem. Wiem jednak na pewno, że nie jest nią bitcoin.
Nie wiem czy to Pan uciekł z tematem do siebie: http://mybitcoin.pl/pogromcy-mitow/bitcoin-to-ciekawostka-hobbystyczna/#comment-21
– czy może wezwał Pan posiłki z branży, jednak poniżej prezentuję moje stanowisko:
Większość odpowiedzi jest tendencyjnych i znajduje oparcie w nadziei, a nie podstawowych prawach ekonomicznych. Nie będę jednak próbował nikogo przekonywać do swoich racji, gdyż każdy ma prawo do swojego stanowiska. Prosiłbym jednak o odpowiedź na pytanie:
Do czego potrzebny jest mi bitcoin, czego nie może dać mi współczesny rynek?
Cała ta kryptowaluta nie spełnia jednej podstawowej funkcji, jaką jest tezauryzacja: http://pl.wikipedia.org/wiki/Pieni%C4%85dz#Funkcja_tezauryzacyjna
W powyższym kontekście w zasadzie całe dalsze przerzucanie się na argumenty nie ma jakiegokolwiek sensu. Na rynku BTC istnieje wiele jego odpowiedników, co idealnie ilustruje jak prosperuje „biznes emitentów”, co powinno dać do myślenia niejednemu, który miałby brać udział w całym przedsięwzięciu jedynie jako uczestnik całego „systemu”. W końcu to osobom z branży, takim jak Pan zależy na utrzymaniu wciąż spadającego statusu BTC na możliwie wysokim poziomie, bowiem tylko wtedy cały domek z kart ma szansę się jeszcze przez jakiś czas utrzymać, a do tego czasu zarobią odpowiednie osoby.
Kilka miliardów dolarów to nadal nic w porównaniu z prawdziwymi instrumentami globalnej wymiany. Można być nawet geniuszem, jak Isaac Newton, a mimo to w kontakcie z dobrze zorganizowaną bańką spekulacyjną jak np. Kompania Mórz Południowych – okazać się bezradnym.
Mimo wszystko, życzę udanej zabawy.
Oto mój kolejny i ostatni komentarz w kierunku przedstawiciela serwisu http://mybitcoin.pl/pogromcy-mitow/bitcoin-to-ciekawostka-hobbystyczna/#comment-24
Bardzo mnie cieszy wrzawa, jaką wywołał niniejszy wpis. Pokazuje, że jest jednak grupa ludzi, którym panicznie zależy na ukryciu argumentów, które przywołałem.
”
Panie Adminie,
Przykro mi ale nie ma sensu kontynuować z Panem dyskusji, gdyż nie
jestem do końca przekonany, że wie Pan o czym pisze. Ma Pan bardzo dużej
pojęcie o rynku BTC i temu nie przeczę, uważam nawet, że jest to
ciekawy ruch, aczkolwiek właśnie ze względu na oderwanie od pewnych praw
ekonomicznych (co zostało wskazane na moim blogu) – obecna jego wersja
jest niestety skazana na zagładę. Nie mówię też, że stanie się to jutro,
jednak prędzej czy później tak właśnie będzie. Nie lubi Pan porównań do
KMP oraz tulipomanii, dobrze zatem wystarczy spojrzeć na podobieństwa
między BTC, a E-gold. Czy to nadal osobna kategoria? W przypadku
przeciwników teorii cyklów słyszy się głosy, że „tym razem będzie
inaczej”. Podobnie jest też przy okazji głosów dotyczących wielu baniek
spekulacyjnych. Ciekawym jest jak zbliżone są to wypowiedzi do tej
prezentowanej w ostatnim komentarzu.
Wracając jednak do odniesień. Napisałem o potrzebie wysokiego stopnia
swobody, to Pan nagle zaczyna pisać o gospodarce centralnie planowanej,
by dalej łączyć to z gwarancjami państwowymi. Nie napisałem, że jest to
system idealny, a taki który nie miał dotychczas lepszego odpowiednika.
Moim zdaniem bitcoin nawet nie powinien rościć sobie prawa do takiego
miana, bowiem tutaj nie ma gwaranta. Pisze Pan w dodatku o potrzebie
zapewnienia braku ryzyka, co zupełnie ilustruje jak opacznie zrozumiał
Pan moje słowa. Fakt zainteresowania państwa stabilnością waluty nie ma
związku z konkluzją o braku ryzyka do której Pan doszedł.
W momencie kiedy piszę o szalonym pomyśle, jakoby nagle brak
zabezpieczenia był najlepszym rozwiązaniem, Pan łapie się słowa „nagle”,
zamiast odnieść się do kwestii zabezpieczenia. Oczywiście można tutaj
wskazać na geniuszy, którzy przyczynili się do rozwoju jakiejś dziedziny
życia, jednak proszę mieć trochę samokrytyki i nie wrzucać się od razu
do jednej kategorii ze geniuszami historii.
Gratuluję spostrzegawczości. Brak znajomości faktycznego twórcy ma
wydźwięk pejoratywny, bowiem bez względu na to jakby to Pan tłumaczył,
to że twórca ukrywa swoją tożsamość ma w ocenie akceptowalności istotne
znaczenie. Skoro odrzuca Pan tradycyjny system ze względu na to kto go
reprezentuje, to dlaczego w drugą stronę nie działa Pan podobnie?
W przypadku BTC brak jest odpowiedzialności kogokolwiek – cieszę się,
że tutaj mamy zgodę. Szkoda tylko, że traktuje to Pan jako pozytyw. Aż
dziw bierze, że można tak podchodzić do sprawy. W zasadzie to pokazuje
Pan uczestnikom systemu, że w razie problemów nie będzie można mieć do
nikogo pretensji, a w tym do Pana, czyli osoby biorącej udział w całym
procederze.
Najpierw Pan wskazuje brak emitenta, jako jeden z argumentów, by
dalej napisać, że każdy użytkownik waluty jest podmiotem, a górnicy to
tak naprawdę właściwi emitenci. I pomyśleć, że w swojej wypowiedzi
zarzuca mi Pan pogwałcenie swoich własnych wypowiedzi.
Faktycznie mamy zupełnie odmienne pojmowanie światowej gospodarki.
Jako bitcoinowy aktywista potrafi Pan dostrzec korzyści jakie płyną z
handlu BTC. Nawet jeżeli przyjmiemy, że faktycznie występuje kilka
pozytywów tego sposobu rozliczeń (np. szybkość), to nie urasta on nawet
do pięt tradycyjnego systemowi wymiany walutowej, bowiem nie umożliwia
realizowanie polityki monetarnej, która bez emisji pieniądza nie będzie
posiadała narzędzi do walki np. z inflacją. Już oczami wyobraźni widzę
sytuację w której romantycy, tak ślepo wierzący w sukces BTC patrzą z
założonymi rękoma, jak kurs waluty rośnie aż do nieba, podczas gdy za
miliony BTC żadna „nowoczesna” kawiarnia nie chce sprzedaż nawet kubka
kawy. No ale najważniejszy jest przecież fakt, że tak wiele punktów
realizuje płatności w ten cudowny sposób. Kto by się przejmował
stabilnością systemu.
Oto najpiękniejszy kwiatek wśród Pana stwierdzeń: „Formalizacja i
nadzór bezpośrednio przekłada się na brak wolnego rynku”. W zasadzie
nawet nie wiem, jak mogę prowadzić z Panem dalej rzeczową dyskusję,
skoro jak na dłoni widać skrajną ignorancję i brak znajomości tematu
rynków finansowych. Ja w swoim pierwotnym wpisie co do którego się Pan
odnosił podałem jedynie argumenty ekonomiczne za którymi cała idea BTC
nie ma sensu. Nigdy nie wchodziłem podczas dyskusji w sferę, która nie
jest mi aż tak znana, jak techniczne aspekty systemu. Pan natomiast
udaje, że ma pojęcie na tematy, które zwyczajnie są Panu obce.
Spójrzmy na rynek terminowy, gdzie standaryzacja kontraktów jest
sposobem na zabezpieczenie interesów uczestników danego rynku. Każdy
może dowolnie handlować kontraktami, a formalizacja sprawia, że
realizacja kontraktu jest zgodna z oczekiwaniami uczestników. Nie ma
bowiem sytuacji w której dwie osoby, które zawarły ze sobą kontrakt będą
rozumiały przez to co innego. Oczywiście również przy uwzględnieniu
możliwości pieniężnego rozliczenia kontraktu. Jak można mówić zatem
tutaj o braku wolnego rynku?
Stwierdzenie, że nadzór przekłada się na to samo jest już skrajnym
nieporozumieniem. Takim sposobem Komisja Nadzoru Finansowego, która
również jest odpowiedzialna za bezpieczeństwo systemu, miałaby
jakkolwiek wpływać na ograniczenia związane z wolnym handlem. Podobnie
sprawa wygląda przy takich instytucjach jak UKE czy URE, nie mówiąc już
nawet o UOKiKu, który fundamentalnie jest urzędem antymonopolowym
stojącym na straży interesów uczestników rynku (tutaj konsumenckiego i
nie tylko).
BTC sam w sobie prędzej przypomina instrument pochodny, bowiem
funkcjonuje w środowisku wirtualnym i nie posiada swojego odpowiednika w
świecie realnym. Oczywiście można to rozumieć dwojako i wskazywać na
dzisiejszy wirtualny wymiar większości obrotu tradycyjnym pieniądzem,
jednak porównywanie BTC do alternatywnej bazy, jaką dla instrumentów
pochodnych są towary czy surowce jest raczej nieporozumieniem.
Muszę pogratulować Panu argumentu młodej technologii. Dzięki temu
można bardzo łatwo obalić większość powodów, które w przypadku aktualnej
wersji BTC skłaniają mnie ku takiemu, a nie innemu stanowisku. Takim
sposobem już dawno stwierdziłem, że obecna forma krypto-waluty jest dla
mnie nie do przyjęcia. Kto wie jak będzie wyglądał bitcoin 2.0 ?! Tak
samo mogę wskazać na ciągłe zmiany w tradycyjnym systemie walutowym oraz
coraz to nowsze możliwości zawierania i realizowania transakcji.
Insider trading nie ma wpływu na funkcjonowanie waluty? No tak w
końcu kto by się przejmował faktem, że jednego dnia za swoje BTC kupi
samochód, a drugiego gruszkę. Wiarygodność tego systemu jest i będzie
wątpliwa, bowiem nie dość, że mają miejsce ciągłe ataki hakerskie, to
jeszcze sam kurs jest niestabilny.
Cenzura ekonomiczna, a co to właściwie dla Pana znaczy? Dlaczego
miałbym mieć coś do ukrycia, skoro nie działam ani w szarej, ani tym
bardziej w czarnej strefie? Dlaczego miałbym godzić się na sytuację w
której ułatwia się życie tym, którzy korzystają z dobrodziejstw
aktualnego systemu (drogi, urzędy, szpitale, obrona etc.), a uciekają,
gdy sami mogą dać swój wkład? Dlaczego mam się godzić na okradanie
społeczeństwa? Oczywiście nie mam tutaj na myśli tych co chcą pomagać
lub zwyczajnie szybciej realizować transakcje – tutaj jestem nawet
zwolennikiem. Chodzi mi tylko o udział tego „złego czynnika” w całym
procederze i tego jak taki system ułatwia życie tym, którym nie
powinien. Nie wiem też od kiedy w demokracji rzeczony pijaczek z pod
budki z piwem ma mniejszy głos oddany w powszechnych wyborach od głosu
osoby zaradnej życiowo, no ale pewnie Pan dysponuje tutaj jakimiś
unikalnymi informacjami.
Muszę przyznać, że ciężko prowadzi się dyskusję i ten komentarz
będzie moim ostatnim w tej sprawie. Nie rozumie Pan roli banków
centralnych, które nie raz uratowały świat finansów przed zagładą.
Utożsamia Pan te same banki z tymi graczami z Wall Street, którzy
nadużyli aktualnego systemu. BTC nie jest tutaj odpowiedzią, skoro podaż
jest ograniczona to bitcoin nigdy nie będzie stanowił realnej
alternatywy. Właśnie dlatego uważam, że prędzej stanowi zabawkę
hobbystyczną, aniżeli faktyczny pieniądz.
Odniosłem się do wskazanych argumentów, a mimo to nie wskazał Pan funkcji tezauryzacyjnej w odniesieniu do bitcoina, który:
a) nie posiada zaufania ludności
b) nie jest akceptowalny przez ogromną większość podmiotów gospodarczych
c) jego siłą nabywcza może się szybko zmniejszyć (tak też już było)
Oczywiście zawsze może Pan wrócić do argumentu „młodej technologii”
ale to już było. Aktualna wersja jest zabawką. Jak wymyślony zostanie
lepszy system, to wtedy mogę zmienić zdanie.
Co do wszelkich komentarzy pod artykułem właściwym to pozostają te,
które są zgodne z regulaminem. Dziwi mnie to, że akceptuje Pan na swoim
blogu komentarze, jak te dwa pozostałe poza naszymi. Obydwa są poniżej
poziomu, a ponadto ich autorzy nie potrafią nawet zabrać udziału w
rzeczowej dyskusji. To tylko pokazuje z kim mamy do czynienia. Rozumiem
jednak, że to Panu odpowiada, bowiem obydwa są Panu przychylne.
Dyskusję uważam za zakończoną. Jako, że zostałem wywołany do tablicy,
to pozwoliłem sobie odnieść się do pierwotnego wpisu, aczkolwiek jak na
dłoni widać jak bardzo nasze stanowiska się od siebie różnią. Tam gdzie
to było możliwe zaobserwowaliśmy punkty wspólne – pozostałe obszary
wykazują niestety znikome prawdopodobieństwo obopólnej akceptacji.
Jak już wspomniałem wcześniej: życzę udanej zabawy.
Dziękuję za dyskusję.
„
ktoś sensownie odpowiedział na zarzuty pana Rafała.
http://mybitcoin.pl/pogromcy-mitow/bitcoin-to-ciekawostka-hobbystyczna/#comment-20
Przykro to publicznie mówić, ale ignorancja, nieuctwo i zwykła kompromitacja intelektualna wyziera z co drugiego zdania autora tego bloga.
Na próbę proponuję dokładnie zapoznać się oryginalnym tekstem protokołu bitcoina, postarać się go zreferować w kilku zdaniach, a dopiero potem podejmować dyskusję.
Nie trzeba było długo czekać, aby polska prokuratura zajęła się pierwszym śledztwem w sprawie wykorzystywania bitcoina do prania brudnych pieniędzy. W tym przypadku ostatni punkt z wyliczanki zaprezentowanej w powyższym wpisie okazał się być trafionym.
„W 2014 roku jedną z najgorszych możliwych decyzji finansowych było
zainwestowanie w bitcoina, który stracił aż 58 proc. swojej wartości.
Wirtualna waluta wypadła gorzej niż pikujący rosyjski rubel, taniejąca
ropa naftowa i sypiąca się ateńska giełda.”
Źródło: http://biznes.onet.pl/wiadomosci/finanse/piekne-i-bestie-czyli-najlepsze-i-najgorsze-inwestycje-2014-roku/5fe33
Te wyliczone powody dla których bitcoin padnie, są właśnie głównymi atutami bitcoina i podstawowymi zaplanowanymi założeniami działania bitcoina 🙂
Ciężko wyobrazić sobie państwa, które przyjmują BTC i jednocześnie rezygnują z możliwości kontroli ściągania podatków. Do tego dochodzi fakt, że jeszcze wiele zakątków świata nie jest zdigitalizowana, a banki centralne nie bez powodu posiadają prawo do kontroli podaży pieniądza.
Wystarczy, że powstanie bardziej zaawansowana od technologia od bitcoina, by w chwilę stracił na wartości. Powodem jest fakt, że nie idzie za nim wiele poza ideą. Sam blockchain jest świetnym tematem, co może skutkować tym, że banki mogą zaadoptować go jako wiodącą technologię. Obniżą w ten sposób koszty i skrócą czas realizowania transakcji. Odbiorą bitcoinowi podstawowy oręż w postaci szybkości dokonywanych transakcji. Na koniec jeśli – oby nie – okazało się, że ktoś wykorzystać BTC, by sfinansować swoje niecne zamiary. To mamy gotową mieszankę pozwalającą pozostawić BTC jedynie w rękach najbardziej zagorzałych fanów. Instrument ten aktualnie nie jest bowiem wykorzystywany głównie w celu w jakim powstał (transakcje), tylko jest przedmiotem szalonej spekulacji na cenie.
Jeżeli zabraknie w którymś momencie kogoś, kto będzie gotów zapłacić jeszcze więcej za wspomnianą ideę. To cała układanka legnie w gruzach.
ktoś musi wojnę finansować 😉
a poważnie:
Inflacja to ukryty podatek, nie zgadzam się na niego.
Podatki w wypadku Bitcoina stają się dobrowolną decyzją każdego obywatela, jak rząd robi coś durnego z pieniędzmi zawsze można zagłosować – nie płacę, mam wasz głupi pomysł w d… i nic mi nie zrobicie.
Póki co dolar amerykański jest najlepszym i najczęściej wykorzystywanym środkiem płatniczym w przypadku przestępstw – wychodzi bezpieczniej niż bitcoin.
Jak się dodrukuje 100% bazowej ilości usd to ile będzie warty 1usd? bo do tego sprowadzają się różne „poluzowania ilościowe”… i stąd biorą się wzrosty na giełdach i innych aktywach wycenianych w dolarach.
Przypominam historię upadku starożytnego Rzymu.
Bitcoin to rozwiązanie dla krajów w których duże grupy ludzi są wykluczone z systemu przez durne pomysły rządzących, np w takiej Wenezueli… tam kupuje się jedzenie i lekarstwa, itp. a nie jak u nas hipstersko piwo.
Pozdrawiam.
PS. kod bitcoina jest open source, każdy może zajrzeć, przeczytać i zweryfikować tylko trzeba znać odpowiedni język ;).
Jednocześnie nikt dotychczas nie wymyślił lepszej gwarancji od tej udzielanej przez państwo
inflacja szaleje a ten jak leming…